- Chyba musisz już
iść – szepnęła, skupiając się na swoich dłoniach.
- Nigdzie się nie
wybieram – odparł, podnosząc jej brodę.
- Nie będę ćpać
– odparła cicho. - Wiesz, że już z tym skończyłam.
- I zaczęłaś się
ciąć. No świetnie. Zrób to dla mnie. Jeden buch. Proszę. - Podał
jej skręta, ale odsunęła dłonie.
- Nie wezmę tego do
rąk – oznajmiła. - Nie chcę znowu jechać na ostry dyżur
Marcel. Weź to.
- Aisha. Proszę. -
Spojrzał na nią tymi wielkimi, czarnymi oczami.
- Nie – warknęła
i wstała z kanapy. - Schowaj to, bo zaraz rodzice wrócą.
Posłusznie ukrył
skręta w kieszeni, skrzywił się lekko i zwrócił swój wzrok na
brunetkę. Wypompowała z niego cały dobry humor. Opadł sflaczały
na kanapę i obserwował ją uważnie. Dziewczyna najpierw ruszyła
do kuchni, a po chwili wróciła z dwoma kubkami parującego kakao.
Uśmiechnęła się do niego zachęcająco i położyła kubek na
małym, białym stoliku do kawy. Spoglądał to na nią, to na kubek,
ale w końcu miłość do czekolady w nim zwyciężyła i trzema
szybkimi łykami wypił całą zawartość naczynia. Aisha zdążyła
w ten czas zrobić tylko dwa krótkie łyki, ponieważ gorący płyn
palił jej gardło i język. Uniosła wysoko brwi, patrząc na
chłopaka, a ten wybuchł krótkim i niepohamowanym śmiechem:
- Twoja mina jest
bezbłędna – oznajmił, wciąż chichocząc jak opętaniec.
- Wiem – odparła
z dumą. - Wiadomo przecież, że tylko Aisha Cabot tak potrafi.
- Marcel Kwiatkowski
pełen jest podziwu dla jej niesamowitych umiejętności, jednakże
ma poczucie własnej wartości i wie, że jaśnie pani Aisha Cabot
nie potrafi wypić kakao tak szybko jak on.
- Och niech pan
sobie nie pozwala na taką krytykę. Proszę odnosić się do mnie z
należytym szacunkiem w innym wypadku wywalę pana za drzwi i więcej
pan tu nie przyjdzie.
- Ależ panno Cabot,
jak się pani wysławia. Cóż to za słownictwo. Toż to hańba! - W
tamtym momencie oboje wybuchnęli śmiechem i przybili sobie śliczną
piąteczkę.
- Dobra Aisha, a
teraz na poważnie – oznajmił spokojnie Marcel. - Pokaż mi swoje
nogi.
- Że co? -
Dziewczyna spojrzała na niego zdumiona.
- Pokaż mi swoje
nogi.
- A nie podniecisz
się?
- Zamknij się
lepiej – odparł, szczerząc się jak idiota.
- Wiem, że podobają
ci się moje nogi, ale teraz nie ma co oglądać. Naprawdę. -
Chłopak sam podciągnął nogawki dresów na wysokość kolan, ale
jedyne, co ujrzał to bandaże.
- Tu też? -
zapytał, spoglądając na Aishę i marszcząc czoło.
- Tak – odparła
cicho. - Ale nic nikomu nie mów nic nikomu.
- Dobra, ale tylko
jeśli mi coś obiecasz – oznajmił zadowolony.
- Nie wiem, czy
jestem w stanie zrobić to, czego oczekujesz.
- Przestaniesz się
ciąć i zapomnisz o tym debilu.
Zamilkła.
Spojrzała na niego wzrokiem pełnym bólu. Chciał odebrać jej to,
co pozwalało o nim zapomnieć. Nic innego nie niszczyło tak
potężnego psychicznego bólu jak zastąpienie go bólem fizycznym.
- Nie wiem, czy dam
radę bez tego – oznajmiła cicho.
- Spróbuj. Dla
siebie. Zrób to dla siebie – spojrzał jej głęboko w oczy.
- Zostaniesz na noc?
- Uśmiechnęła się zachęcająco.
- A twoi rodzice? -
Zmarszczył czoło i przekrzywił głowę.
- Zostają dziś na
noc w pracy. Specjalnie ci powiedziałam, że zaraz wracają, żebyś
schował tego skręta – odparła, uśmiechając się niewinnie.
- Osz ty! - krzyknął
i rzucił się na dziewczynę, przygniatając ją całą powierzchnią
ciała do kanapy.
- Złaź ty
grubasie! - wrzasnęła, dusząc śmiech.
- Ja? Gruby?
Ich twarze dzieliło
zaledwie kilka centymetrów. Dziewczyna spojrzała na niego czule.
Blondyn zbliżył się jeszcze bardziej tak, że odległość między
nimi wynosiła zaledwie kilka milimetrów. Czuła na swojej szyi jego
ciepły oddech. Objęła go nogami, a on wpił się w jej usta niczym
wampir oszalały z pragnienia, łaknący krwi. Z zapałem
odwzajemniła pocałunek. Przylgnęli do siebie jak para kochanków,
która w każdej chwili może zostać przyłapana i cieszy się ze
wszystkich momentów spędzonych razem. Marcel oderwał się od niej
tylko na krótką chwilę. Zaczął gorączkowo, ściągać z siebie
bluzę. Aisha uczyniła to samo i dosłownie cztery sekundy później
znów się do siebie przytulali, a ich usta ponownie się spotkały.
Dziewczyna powoli nie przerywając pocałunku, zaczęła zsuwać z
niego koszulkę. Ona sama miała na sobie tylko stanik. Wtem
siedemnastolatek odsunął się od niej i usiadł na rogu kanapy. Piętnastolatka spojrzała na niego zdumiona:
- Coś zrobiłam nie
tak? - zapytała, dotykając jego dłoni.
- Dalej go kochasz?
- Spojrzał na nią badawczo.
- Tak –
wyszeptała, odsuwając się od niego. Skuliła się po drugiej
stronie kanapy i spoglądała na niego przestraszona.
- Nie zrobię tego z
tobą póki nie zdecydujesz. On albo ja. Masz nieograniczony czas
wyboru. Szaleję za tobą Aisha. Wiesz o tym bardzo dobrze i mnie
wykorzystujesz. - Zbliżył się do niej, ale nie na tyle by mogła
go dotknąć. Bał się, że kiedy tylko znów będą dostatecznie
blisko nie będzie mógł się opanować.
- Marcel proszę cię
– zaczęła ze łzami w oczach. - Nie karz mi wybierać.
- Przykro mi, ale
muszę – odparł, wstając z kanapy.
- Marcel, błagam –
wyszeptała, kuląc się jeszcze bardziej.
- Nie – uciął i
wyszedł uprzednio, chwytając swoją deskorolkę.
Nie będę robił
z siebie idioty – przemknęło mu przez myśl.
Dobra to już koniec rozdziału 1 ;) I chyba zaczynam reklamę bloga, bo coś tu cicho.
No pod wrażeniem jestem ;) Coraz ciekawiej się zapowiada, a ja wreszcie się doczekałam trzeciej części. Na dalsze już rozdziały również poczekam ;]
OdpowiedzUsuńDziękuję ;D Muszę coś wymyślić do tego drugiego, bo straciłem wątek ;x
UsuńJejku no, brak słów, które umiały by opisać to co tu przedstawiasz. Trafiłam tu przypadkiem, ale zostanę tu tak długo jak będziesz pisał. Szkoda tylko, że części są taki krótkie, nawet jakby miały 200 stron w wordzie to i tak bym czytała. Dodaję bloga do czytanych - kochanych u mnie i niecierpliwie czekam na kolejną część. Błagam dodaj ją jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuużo weny.
Kilulu
P.S. Zapraszam do siebie ( także mam opowieść, trochę psychologiczną )
http://lonelinesswithfrends.blogspot.com
Dzięki za wszystkie komentarze ;D Miło, że kogoś zainteresowało to, co tu piszę i z chęcią zajrzę na twojego bloga ;>
Usuń